Jeśli myślisz o wykonaniu psu badania EHAA, ale nie wiesz na czym polega i jakie może przynieść mu korzyści, teraz możesz to sprawdzić. O przebiegu badania oraz o tym, czego dowiesz się z wyniku opowiada właścicielka psa Dino.
Mój pies na pewno jest zdrowy? Robię mu regularnie badania krwi, jest pod stałą opieką weterynarza… Ale może można jeszcze w jakiś sposób upewnić się, że wszystko jest w porządku? Okazuje się, że można – w sposób zupełnie nieinwazyjny! Wystarczy zrobić badanie sierści psa.
Wydaje mi się, że najlepiej dbam o swojego psa. Daję mu wysokiej jakości karmę dostosowaną do jego wieku i kondycji, regularnie go badam, podaję leki na choroby przewlekłe i suplementy. Tylko czy to wszystko sprawia, że mój pies jest zdrowy i nie ma żadnych niedoborów? Właśnie miałam okazję się o tym przekonać. Wykonałam badanie sierści psa, czyli analizę pierwiastkową EHAA. Przeczytajcie, jak to wszystko wyglądało.
Badanie sierści psa – co to jest?
Na początek w skrócie wyjaśnię, czym jest badanie sierści psa. To innowacyjne i zupełnie nieinwazyjne badanie diagnostyczne, dzięki któremu możemy dowiedzieć się, jaki jest poziom pierwiastków odżywczych – ale i toksycznych – w organizmie naszego pupila. Na podstawie wyników odbywamy rozmowę z konsultantem, czyli wykwalifikowanym specjalistą żywienia zwierząt. Wówczas możemy dowiedzieć się o swoim psie bardzo wiele! Nie tylko, co mu może dolegać (mimo że nie ma jeszcze żadnych objawów choroby), ale też jak zmodyfikować jego dietę, by poprawić stan zdrowia i kondycję zwierzaka. A więc po kolei…
Najpierw weszłam na stronę PetsDiag. W zakładce „sklep” zamówiłam zestaw EHAA, czyli pakiet, który miał przyjść do mnie kurierem i służyć do pobrania próbki sierści do badania. Ale zestaw EHAA, który kupiłam, to tak naprawdę nie tylko badanie sierści psa w laboratorium, ale także konsultacja wyniku, która odbywa się na samym końcu. To ważne, bo – jak się później okazało – sam wykaz ilości pierwiastków w organizmie psa jest czytelny, ale dla specjalisty.
Rejestracja i zamówienie
W oczekiwaniu na pakiet do pobrania próbki, weszłam na stronę PetsDiag. Tam się zarejestrowałam i założyłam konto – wystarczyło podać imię, nazwisko i adres e-mail. Zaraz po otrzymaniu potwierdzenia na maila, otrzymałam dostęp do mojego panelu PetsDiag. Znalazłam tam zakładkę „moje zwierzaki”, gdzie dodaje się profil psa, którego chcemy zbadać. Oczywiście można mieć kilka psów i wszystkim założyć profile, jeśli tylko ktoś ma taką wolę.
Jakie informacje o psie umieszcza się w profilu? Tak naprawdę zupełnie podstawowe, potrzebne do identyfikacji zwierzaka – imię, wiek, rasa, waga, płeć. Można też dodać zdjęcie.
Tajemnicza koperta
Wkrótce po tym, jak zamówiłam pakiet i założyłam konto, kurierem przyszła koperta. W środku były materiały z informacjami o samym badaniu, a także najważniejsze – plastikowy woreczek na sierść. Oczywiście do tego obrazkowa, czytelna instrukcję, jak tę sierść pobrać i w jakiej ilości. A poza tym mała koperta na umieszczenie w niej woreczka z próbką i odesłanie do laboratorium.
Wszystko to dokładnie przeczytałam, a potem zabrałam się za pobieranie próbki. Czekałam na moment, gdy mój pies będzie spokojnie leżał, by cały proces przeprowadzić sprawnie i bezstresowo. Pasek sierści wycina się psu przy samej skórze. Można ją pobrać z łopatki lub pachwiny, ale wybrałam łopatkę. Do wycinania użyłam małych, ostrych nożyczek do paznokci. Całe to „pobieranie próbki” nie trwało długo, a pies – nagrodzony za grzeczne leżenie przysmakami – wyglądał na bardzo zadowolonego.
Oczekiwanie na wynik
Potem wystarczyło zakleić kopertę z próbką w środku, dołączyć wypełniony formularz z informacjami o psie i wysłać na badanie sierści psa, jak zrobiłam. Wiedziałam, że na wyniki będę musiała czekać od 3 do 4 tygodni. Ale byłam spokojna, że wszystko odbywa się zgodnie z planem, bowiem na bieżąco dostawałam powiadomienia mailowe od PetsDiag o tym, co się dzieje. Gdy do laboratorium dotarła próbka, również dostałam o tym informację. A także potem, gdy sierść została już przebadana (po 4 tygodniach), a ja mogłam umówić się na konsultację.
Podczas tych 4 tygodni oczekiwania na wynik, dostałam też zadanie wypełnić „wywiad środowiskowy”. Zakładka o tej nazwie znajduje się w panelu PetsDiag. Jest tam sporo szczegółowych pytań, na które odpowiedzi będą istotne dla konsultanta. Dowie się on z tego wywiadu m.in. tego, czy nasz pies jest wykastrowany, na jakim terenie mieszka, jak jest karmiony, na jakie choroby cierpi, w jakiej jest kondycji, jak wygląda jego sierść. Wypełnienie tego trochę zajmuje, ale jest ważne. A przy okazji urozmaica czas oczekiwania na wynik.
Wyniki badania
Po niecałym miesiącu dostałam informację mailową, że są już wyniki! Zalogowałam się więc na swoje konto PetsDiag, aby je sprawdzić. Pojawił się tam szczegółowy wykaz poszczególnych pierwiastków – makroelementów, mikroelementów i pierwiastków toksycznych. Zarówno ich stężenia, jak i proporcje. Mogłam przeczytać, ile znajduje się ich w sierści mojego psa oraz jakie są normy, ale nie wiedziałam, co z tego wynika. Do tego potrzebna jest konsultacja z dietetykiem zwierzęcym.
Konsultacja może zostać przeprowadzona poprzez Skype lub przez telefon. Wybrałam tę drugą opcję. W panelu PetsDiag, w zakładce „konsultacje”, wskazałam pasujący mi termin rozmowy. Potwierdzenie umówienia rozmowy również przyszło mailem.
Konsultacja
We wskazanym dniu odbyłam rozmowę z dr Olgą Lasek, specjalistką żywienia zwierząt, która z dietetycznego punktu widzenia konsultuje badanie sierści psa. Pani doktor na początku rozmowy zadała jeszcze kilka pytań uzupełniających (niektóre dość zaskakujące, na przykład o kolor i konsystencję odchodów psa), a następnie skomentowała poszczególne odchylenia od normy w analizie pierwiastkowej sierści.
Niektóre zmniejszone wartości wynikały ze zdiagnozowanej już – i leczonej – choroby mojego psa, czyli niedoczynności tarczycy. Ciekawe było jednak to, że analiza sierści to schorzenie „pokazuje” i gdybym o nim nie wiedziała, pani doktor zasugerowałaby badania w tym kierunku. Doradziła suplementację na stawy, z którymi Dino, starszy już labrador, ma problemy. Przeanalizowała też skład karmy, którą je, i poleciła się jej trzymać, bowiem zapewnia wszystko, czego akurat on potrzebuje. Ale potrzeby psich organizmów są tak różne, a karm na rynku tak wiele, że czasem trudno – bez konsultacji z dietetykiem właśnie – wybrać coś idealnego.
W analizie pierwiastkowej sierści wyszło także, że mój pies ma obniżony poziom żelaza. Dr Lasek poradziła, by to zbadać – być może grozi mu anemia. Za jej namową będę dalej diagnozować mojego psa, by upewnić się, czy nic mu nie jest.
Podsumowanie
Podsumowując, jestem bardzo zadowolona z przebiegu całego badania sierści u mojego psa. Rzeczywiście, tak jak zapowiadano, pobranie próbki jest proste i nieinwazyjne, w dodatku odbywa się w domowym zaciszu. A z takiej kępki sierści tak wiele można wyczytać! Oczywiście, jeśli się jest dietetykiem – a ja nie jestem. Dlatego konsultacja, która jest częścią pakietu PetsDiag, to rzeczywiście niezbędny element.
Zrobiłam to badanie, by dowiedzieć się, czy z moim starszym już psem jest wszystko w porządku. Czy karma, którą dostaje, spełnia jego potrzeby albo czy można jeszcze coś podawać, by poprawić jego kondycję. Cieszę się, że dowiedziałam się kilku ciekawych rzeczy i miałam możliwość porozmawiania ze specjalistą. Badanie sierści psa polecam każdemu opiekunowi, który zastanawia się, czy dobrze karmi swojego pupila. Ale też tym psom, którym coś dolega, ale nie do końca wiadomo, co. A sierść naprawdę może powiedzieć wiele! Dużo więcej, niż mogłoby się wydawać.
DINO. Data wykonania badania: 14.12.2018; Konsultacja wyniku ze specjalista ds. żywienia zwierząt: 20.12.2018.